Jednak odpowiednie przygotowanie i znajomość zasad siadania w samolocie mogą pomóc zminimalizować stres i uczynić podróż bardziej komfortową. W tym artykule omówimy kilka ważnych wskazówek dotyczących tego, jak siadać w samolocie. 1. Sprawdź swój bilet i numer miejsca
Niestety nie z jej winy była lekko spóźniona przez co na pokład weszli ostatni. Do tego cała piątkę rozdzielono po całym samolocie. Mało tego zapłaciła 70 funtów kary za bagaż podręczny bo im nie pasowało. Gdzie widziałem i sam sprawdzałem był dobrych rozmiarów i wagowe też ok. A wielu pasażerów nie mieściło się w limitach.
Jak podróżując tanimi liniami z dziećmi rozwiązać kwestię miejsc w samolocie? Przypadek u mnie - 2 dorosłych i 2 dzieci w wieku 3 lat. Czy konieczne wykupywanie pierwszeństwa wejścia, by mieć szansę siedzieć razem z dzieckiem (chociaż w układzie rodzic+dziecko obok siebie, drugi rodzic+drugie dziecko obok
Niebezpieczne miejsca: obok szyby, tuż obok drzwi i obok kierowcy. 3. Autobus miejski. Bezpieczne miejsca: środkowe fotele umieszczone w kierunku jazdy, które znajdują się w tylnej części autobusu. Niebezpieczne miejsca: siedzenia znajdujące się tuż przy oknach i drzwiach.
7. Spanie w samolocie Pasażerowie w samolocie śpią nie tylko na nocnych lub dłuższych rejsach. Wielu zdarza się drzemka także podczas krótszych lotów po Europie. "Jeżeli chcecie rozłożyć fotel, to upewnijcie się, że osoba za wami skończyła jeść.
Miejsce w środku – metoda trochę „na Janusza” jak przy zdobywaniu statusu w programie lojalnościowym (link), ale pozwala sporo zaoszczędzić. Jeżeli lecimy w minimum 3 osoby, a w rzędzie są 3 miejsca obok siebie, kupując tylko dwa skrajne mamy prawie 100% pewności, że nikt nie kupi tego w środku.
47. Część podróżnych lubi zdjąć buty podczas długiego lotu. Okazuje się, że ta praktyka nie tylko wzbudza niechęć u niektórych współpasażerów, ale może być też opłakana w skutkach. Tłumaczymy, dlaczego przez cały lot powinno się pozostać w obuwiu. Podróżowanie samolotem bez butów może się dla ans źle skończyć
Jak zapinać pasy w samolocie? Witamy na naszej stronie, gdzie przedstawimy Państwu szczegółowe instrukcje dotyczące zapinania pasów w samolocie. Zapinanie pasów jest niezwykle ważne dla zapewnienia bezpieczeństwa podczas podróży lotniczej. W tym artykule omówimy kroki, które należy podjąć, aby prawidłowo zapinać pasy w samolocie. 1. Przygotowanie do podróży Przed
Exit row jest "dopiero" w E95. Zapewne kwestia proporcji liczby wyjsc (łącznej) do liczby pasazerow (czy tez foteli). Ale miejsca na nogi w LOT-owskich E70/E75 jest dostatecznie duzo. (Podobnie w E95 FlyNikiego, nie-w-exit-row.) Podobnie bylo w E45 CO.
Pies w samolocie na kolanach to nie taka oczywistość. Pupile mogą podróżować tym środkiem transportu na jeden z trzech sposobów. Małe psiaki (do 8 kg) wniesiesz na pokład. Jednak nie możesz mieć ich na smyczy, ale w transporterze. Pies w samolocie przez cały czas musi pozostać w nim zamknięty.
Phsdg8y. Na zdj. kadr z filmu „Przelotni kochankowie”, reż. Pedro Almodóvar Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim. George Orwell, „Folwark zwierzęcy” Więc właśnie – ja też, ilekroć zdarzyło mi się lecieć samolotem, miałam trudności z rozróżnieniem. Bo i Polacy wchodzą na pokład jak do obory, drą się i panoszą, jakby byli u siebie. Nie wszyscy i nie zawsze, ale kulturalny lot bez przykrych niespodzianek to raczej ewenement. Stąd 15 prostych rad, jak uniknąć obciachu. Bierzcie i uczcie się. Czego nie robić w samolocie? 1. Nie jęcz Ja wiem, że samolot czasem jest brzydki, a siedzenia niezbyt wygodne. Ale jeśli kupiłeś bilet za oszałamiającą kwotę dwudziestu złotych, to nie dziw się, że warunki masz jak w furmance. I naprawdę, z takimi uwagami możesz uderzać bezpośrednio do centrali obsługującej Cię linii, a nie do Bogu ducha winnej stewardessy. Ani jej nie chce się tego wysłuchiwać, ani Ci z dyni nie zrobi karocy. 2. Nie podrywaj Tak, te wszystkie filmy porno, w których rolę główną odgrywają seksowne stewardessy, pewnie masz już w małym paluszku i w ciągu ułamka sekundy jesteś w stanie zlokalizować je gdzieś w odmętach RedTube’a. Ale naprawdę, życie to nie jest film, tu nikt nie czeka na Twoje końskie zaloty. 3. Siedź w toalecie tyle, ile musisz. Nie więcej Pewnie, że wszyscy lubimy gwiazdorzyć i niepodobna wytrzymać choćby godzinnego lotu, bez poprawienia zwichrowanej grzywki albo przypudrowania świecącego nosa. Ale naprawdę, to jest samolot, tutaj toalet jest mało. Nie okupuj ich więc nie wiadomo ile, zwłaszcza, gdy widzisz, że za Tobą ustawiła się wcześniej kolejka. 4. Nie wyciągaj kanapek z kiełbasą Ja nie wiem, co jest z ludźmi nie tak i czy działa tu jakaś niepisana zasada, ale gdzie byś nie wsiadł – do samolotu, autobusu, pociągu – zawsze musi przyjść ktoś, kto zaraz po ruszeniu musi zacząć wpierdalać. Proszę, bądź zatem mądrzejszy – jeśli nie cierpisz na zaburzenia odżywiania ani nie boisz się, że zemdlejesz nam z głodu, nie wkładaj kanapek do brzuszka. A jeśli już musisz, niech będzie to coś, co przynajmniej ładnie pachnie. Baton, jabłko, paluszki. Nie kiełbasa, jajko czy kurczak. To naprawdę robi obciach i smród. 5. Nie upijaj się na pokładzie jak świnia Człowiek nie wielbłąd, pić musi. Woda, wóda, jeden czort. Tylko, na litość boską, z umiarem. Parę łyków, na oswojenie lęku lub poprawę humoru. Albo na dobry sen. Bo jeśli wiesz, że włączy Ci się agresja, zaczniesz śpiewać albo puścisz pawia na trzy rzędy do przodu, to pomyśl lepiej dwa razy. W trosce o siebie i innych. 6. Nie ściągaj butów Jeśli nie jesteś dzieckiem ani seksowną nastolatką, to nawet nie próbuj. Widok czyichś skarpet – zapoconych lub nie – jest jednym z najobrzydliwszych na świecie. Na takie numery możesz pozwalać sobie w domu albo ze znajomymi. Tu nikt nie chce oglądać Twoich gir. Jak masz za ciasne buty, kup sobie większe. Jak Ci się pocą nogi, idź z tym do lekarza. Ale nie rozdziewaj się jak hrabia na włościach, bo to nietakt i szajs. 7. Nie zwracaj innym gitary Wiem, że ten przycisk do przywoływania stewardessy jest super, ale nie musisz go używać tylko dlatego, że przez chwilę chcesz się poczuć jak pan. Nie jesteś paniczem i nie podróżujesz ze służbą, więc bądź tak miły, i daj innym żyć. Bo wołanie kogoś pięćdziesiąty raz tylko po to, żeby sprawdził, czy dobrze zapiąłeś czas, może spowodować przykre konsekwencje. Jak na przykład wtedy, kiedy ktoś przywali Ci w twarz. 8. Nie wciskaj innym swojego dziecka Ja wiem, że to fantastycznie, że je urodziłaś i że Tobie też chce się czasem siku, albo zwyczajnie spać. Ale od tego jest personel pokładowy, żeby mu takie cuda podrzucać. Proszenie o to współpasażerów jest kosmicznym nietaktem, bo ani tu się zgodzić, ani powiedzieć, że won. 9. Nie drzyj się To wspaniale, że umiesz komunikować. Że podstawowe słownictwo opanowałeś już na etapie szkoły podstawowej i regularnie wzbogacałeś je o teksty zasłyszane pod warzywniakiem oraz te w kolejce do ośrodka zdrowia. Ale naprawdę, samolot to nie jest kombajn, tu nie trzeba krzyczeć, żeby ktoś Cię jakoś usłyszał. 10. Nie zaczepiaj obcych Wiem, że wszyscy czujemy się czasem samotni, zwłaszcza, jak boimy się latać, albo lecimy ten pierwszy raz. Ale dobrze jest wtedy pamiętać, że to jest nasz własny problem. Od rozwiązywania problemów jest psychoterapeuta, więc jeśli nie masz jakiegoś pod ręką, to po prostu trzymaj ten problem w sobie i pod żadnym pozorem nie próbuj go z siebie wyciągać. Naprawdę, ludzie znają milion sposobów na uprzykrzanie sobie życia, dla Ciebie nie wystarczy już miejsca. 11. Nie jesteś w muzeum, nie pytaj, czy możesz pozwiedzać Samolot to taki wspaniały środek lokomocji, który potrafi przetransportować Cię z punktu A do punktu B. Tylko tyle i aż tyle. Dlatego daruj sobie pytania, czy możesz zobaczyć kabinę pilota. Nie możesz. Usiądź na tyłku i siedź, bo wszyscy chcą dolecieć szybko i bezpiecznie. A głupie pytania zostaw obcokrajowcom i dzieciom. 12. Używaj rzeczy zgodnie z ich przeznaczeniem Sika się do toalety, nie obok. Chusteczki i papierki wyrzuca się do śmietnika, a nie wpycha gdzieś pod siedzenia. Gum nie przykleja się pod oparcie, a okna w samolocie nie służą do tego, żeby uwieczniać odciski Twoich palców lub nosa. To tak na wypadek, gdybyś wcześniej nie wiedział. 13. Nie pchaj się Spokojnie, samolot to nie PKP, tu nie trafiają się miejsca stojące. Jeśli już wejdziesz na pokład, bądź pewien, że i miejsce dla Ciebie się znajdzie. Nie musisz rozpychać się łokciami ani potrącać emerytów i dzieci, byle się wcisnąć w kolejkę. I nie bij się o miejsce w schowku. Wszystkie rzeczy się zmieszczą. 14. Słuchaj poleceń Wiem, że generalnie we wszystkim jesteś mądrzejszy i na wszystkim najlepiej się znasz. Ale zasady, obowiązujące na pokładzie samolotu, też nie wzięły się znikąd. Jeśli ktoś każe Ci wyłączyć telefon, to go wyłącz. Jeśli masz zapiąć pasy, zapnij. Jeśli nie pozwalają Ci wstawać, nie wstawaj. Od Twojego buntu i focha nikt tych reguł nie zmieni. Nie zmuszaj innych, by niepotrzebnie strzępili na Ciebie język. 15. Nie pytaj, czy można otworzyć okno Nie można.
codzienność / DZIECI / MOIM ZDANIEM / podróże z dzieckiem Kto z nas tego nie zna? Wszyscy podróżujemy i jestem pewna, że KAŻDY z nas chociaż raz leciał samolotem z płaczącym dzieckiem. Marudzącym, jęczącym, drącym się wniebogłosy, ryczącym.. jak zwał, tak zwał. Wiemy o co chodzi. Mało tego – sporo tu rodziców, więc być może znacie sytuację z obu stron? Wiecie, jak to jest, gdy Ty chcesz pospać, a obok ryczy czyjeś dziecko, ale znacie też to uczucie, gdy to Wasz maluch drze się wniebogłosy, a Wy dwoicie się i troicie, by się uspokoił i by inni pasażerowie nie zabijali Was wzrokiem. Ja też to znam! Wiem, że nie jest to przyjemne i nawet dla rodziców pełnych pozytywnego nastawienia jest trudne. Bo czasem się zastanawiasz: ile jeszcze można? Ile można zabawiać? Nosić? Lulać? Patrzysz na inne spokojnie śpiące lub bawiące się dzieciaki i myślisz, czemu akurat moje??? Ostatnio jednak to nie ja byłam mamą płaczącego dziecka. Lecieliśmy sami z Tajwanu do Warszawy przez Dubaj. Długa podróż – wyszliśmy z hotelu, gdy na Tajwanie była gdy dotarliśmy do Warszawy, na Tajwanie była już W podróży zatem byliśmy razem z dojazdami i przesiadkami 21 godzin… I właśnie na tym ostatnim locie los posadził przed nami rodziców z dwójką dzieci. Jednego praktycznie nie było ani widać, ani słychać. Chłopiec miał pewnie 4-5 lat i był chyba najgrzeczniejszym pasażerem ever! Maluch, może ok. roku, nie miał dobrego dnia.. Jęczał, marudził, ale rodzice… czapki z głów! Oni cały czas robili wszystko, by maluszek się uspokoił. Nosili, chodzili, zagadywali, przytulali. Spokojni i uśmiechnięci. Ja dla takich rodziców mam wielki szacunek. Sama też takim rodzicem staram się być. Wiem, że jestem w miejscu publicznym i w sytuacji, gdy moje dziecko może uprzykrzać życie innym robię wszystko, by tak nie było. Ale nawet, gdy tak robisz, może się okazać, że to za mało… że i tak oberwie Ci się od innych. Że inni będą krzywo patrzeć, że będą krytykować. To, co usłyszałam podczas tego lotu tak bardzo pokazuje, ile jest jeszcze do zrobienia w temacie podróżowania z dziećmi!! ... no właśnie, bo jak się w takiej sytuacji zachować, gdy lecisz samolotem, a dziecko obok Ciebie płacze? I tym razem to nie jest Twoje dziecko… Myślę, że są trzy drogi. I proszę nie wybierajcie nigdy tej trzeciej, najgorszej… DROGA NR 1 Najczęściej wybierana i najwygodniejsza. Udajesz, że nic się nie dzieje. Zakładasz słuchawki i oglądasz film. Zakładasz słuchawki, włączasz muzykę i czytasz książkę. Śpisz, jeśli masz mocny sen. Czytasz, ignorując płaczące czy marudzące dziecko. Nie krzywisz się, nie przewracasz oczami. Nie komentujesz: “jak mogli mnie koło nich posadzić???”. Nie szepczesz do swojego towarzysza, że Twoje dziecko nigdy by tak nie zrobiło. Zachowujesz się, jak gdyby nigdy nic. Gdy Twoje spojrzenie spotka się ze spojrzeniem mamy malucha, uśmiechasz się współczująco. Jak masz dzieci, możesz dorzucić, że znasz to, wiesz jak jest. Wiesz, jak to czasem pomaga?? To droga, którą i ja wybieram, jak lecę bez dzieci. Nie mam zwykle siły na więcej. Nie mam siły bawić innych dzieci – przyznaję się do tego 🙂 Wystarczająco często robię za centrum atrakcji dla swojej dwójki, więc raczej nie angażuję się w zabawianie płaczącego malucha… chociaż, gdybym np. miała fajny gadżet w torebce, na pewno bym dała – a nuż odwróci uwagę od płaczu. DROGA NR 2 – DROGA DLA BOHATERA To droga dla osób, które widząc płaczące dziecko, same z siebie angażują się, by malucha uspokoić i rozbawić. Dla mnie są bohaterami, bo wiem, ile taka osoba znaczy dla mamy w takiej sytuacji 🙂 Wiem też, że czasem jest to trudna droga 😉 Kiedyś lecieliśmy samolotem z kilkuletnim chłopcem i jego rodzicami. Mały (ale już nie taki mały) sporo płakał i miałam wrażenie, że rodzice nie mają przygotowanych zbyt wielu pomocy… przekąsek, zabawek, gadżetów. Ja miałam dodatkowego lizaka dla Maksa i chciałam poczęstować chłopca, ale trochę się bałam… 🙂 Bo taka forma pomocy czasem może się skończyć jeszcze gorzej – np. chłopiec będzie chciał lizaka, a rodzice nie dają cukru i jeszcze większa histeria gwarantowana 😉 Na pewno jednak jest całkiem sporo “mniej kontrowersyjnych” sposobów rozładowania napięcia w takiej sytuacji. Zabawka, książeczka, zabawne miny, ładne korale – to też działa. Zwłaszcza przy maluszkach, a to je najtrudniej uspokoić w samolocie. Jeśli wybieracie tę drogę, to przybijam Wam piątkę i biję brawo! Dzięki Wam rodzicom podróżującymi z dziećmi jest lepiej! 🙂 Sama obiecuję sobie częściej wybierać właśnie drogę nr 2. DROGA NR 3 – NIE IDŹCIE NIĄ! To ta najgorsza droga, której niestety ostatnio byliśmy świadkami. “Jeszcze nie widziałem, by matka tak nie potrafiła się dzieckiem zająć!! Przecież ja dużo zapłaciłem za ten lot!”. Miłe, prawda? Zwłaszcza, gdy od 3 godzin dwoisz się i troisz, by Twój maluch nie przeszkadzał innym. Najgorsza droga to właśnie krytykowanie, dogadywanie, wytykanie błędów, wskazywanie, że ktoś jest złym rodzicem, bo śmiał wsiąść do samolotu z dzieckiem. Zanim to powiecie, zastanówcie się kilka razy. Zastanówcie się, jak było, gdy Wasze dzieci były małe. Pomyślcie, że kiedyś Wy możecie być w takiej sytuacji. Nie przyjmuję argumentów: “ja nie będę latać z moim dzieckiem”. Bo to samo może wydarzyć się wszędzie – w autobusie w drodze do lekarza, w pociągu w drodze do babci, w supermarkecie, gdy robisz zakupy. Tak, dzieci czasem płaczą. Nie, to nie oznacza, że mamy się razem z nimi zamknąć w domu. Zacznijmy się wreszcie uczyć od innych narodowości, dla których dzieci w przestrzeni publicznej nie są problemem, tylko są normalnością. To od nas i od naszego zachowania zależy, w którym świecie będziemy żyć – czy w tym, w którym na matkę z dziećmi w sklepie czy w samolocie patrzy się jako na problem czy w tym, w którym to normalny element krajobrazu, bo każdy z nas ma takie same prawa??? Ja wybieram opcję 2. Mam nadzieję, że Wy również ją wybierzecie i następnym razem, gdy w samolocie czy w pociągu usiądą koło Was rodzice z niespokojnym maluchem, wybierzecie drogę nr 2 lub chociaż drogę nr 1. Dla dobra nas wszystkich 🙂 PS. Nie napiszę Wam, co w obronie rodziców z dzieckiem powiedział w samolocie Łukasz. Ale wiem jedno – zadziałało 😉 PS2. Poniżej znajdziecie nasze posty na temat tego, jak radzić sobie ze SWOIM dzieckiem w samolocie! 🙂 Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki. Rozumiem Więcej
DZIECI / gadżety / PODRÓŻE / podróże z dzieckiem Nosidełko, w którym podróżuje często Jagoda to jedno z najczęstszych pytań, jakie ostatnio zadajecie – tuż obok Tajlandii i szczepień dla dzieci podczas podróży egzotycznych 🙂 Ja przyznaję szczerze, że ostatnio w naszym nosidle jestem zakochana i już nie wyobrażam sobie podróży bez niego! Jest idealne pod każdym względem i dla mnie, i dla Jagody – dlatego uznałam, że należy mu się post! 🙂 Maksa nie nosiliśmy wcale w nosidle. No dobra – kupiłam jakieś, nawet nie pamiętam jaka to marka, coś doradzonego w Smyku. Ani nam, ani Maksowi za bardzo się nie podobało. Były jakieś próby podczas podróżowania po Meksyku, gdy miał 6-7 miesięcy, ale potem nosidło trafiło na dolną półkę w szafie i nadal tam leży przez nikogo nieużywane. Nie brakowało nam noszenia, świetnie nam się podróżowało z wózkiem-parasolką (jest z nami cały czas, styrany, ale zawsze sprawny), a gdy Maks nie chciał siedzieć, to chodził, biegał, brałam go na ręce albo Łukasz na barana. Potem, przy jednym z postów o podróżach z niemowlakiem, usłyszałam całą masę komentarzy, że to nie nosidło, tylko wisiadło. Nie wnikałam w to za bardzo, bo Maks miał już swoje lata, a kolejna ciąża była w dalekich planach, ale zapamiętałam jedną nazwę – TULA. Gdy miała się pojawić Jagódka, uznałam, że teraz to już musimy mieć nosidło albo chustę. W końcu dwoje dzieci, wiecej bagażu, ręce trzeba mieć wolne. Myślałam głownie o podróżach, bo na spacery warszawskie od początku myślałam o wózku. Zaliczyłyśmy podejście do chusty, ale jakoś średnio nam szło. Na co dzień nie bardzo była taka potrzeba. Jagódka w pierwszych miesiącach życia była uosobieniem spokoju. Leżała tam, gdzie ją położyłam, spała grzecznie, cieszyła się po prostu będąc na rękach czy na kolanach, była chętna na spacery w wózku. Jeśli zatem nie było takiej potrzeby, uznałam, że nie ma sensu trenować z chustą. Wiedziałam natomiast, że czeka nas miesięczna podróż i musimy COŚ mieć. Tylko jakoś nie widziałam wiązania chusty gdzieś w tajskiej jadłodajni czy na ulicy jak ledwo mi szło we własnej sypialni. Wtedy przypomniała mi się TULA. Doradziła mi ją też dobra koleżanka, mama 3 chłopaków. Nie rozważałam nic innego. Szukałam tylko miejsca, gdzie w Warszawie mogę zobaczyć, jak to wygląda. Sklep nazywał się chyba Eko Maluch (mają swój punkt na warszawskiej Woli), ja wpadłam tam z Jagodą 23 grudnia. 27 grudnia rano wylatywaliśmy do Tajlandii. Ostatnia chwila. Wybrałam Tulę Baby, piękny Wild Hearts (o TAKI!!!), wzięłam wkładkę dla bobasa i zabrałam ze sobą. Wkładka to znów temat kontrowersyjny (wiele osób uważa, że nie powinno się jej używać), ale uznałam, że Jagoda w Tuli nie będzie non stop – nosiłam ją głównie na lotniskach i czasem podczas spaceru na plaży czy podczas rejsu łódką. Tulę użyłam może 10 razy, pewnie nie dłużej niż po 30 minut za każdym. Uprzedzam zatem komentarze, że nie można, że zniszczę jej plecy itd. Rozsądek i umiar 🙂 Gdy Jagoda zaczęła siadać (wtedy można już używać Tuli bez wkładki), nie musieliśmy się już ograniczać. Tula była z nami na kamperach, gdy miała 10 miesięcy, w Tajlandii gdy miała rok i teraz – gdy właśnie skończyła rok i 3 miesiące! Nie wyobrażam sobie bez niej podróży! Przydaje się idealnie na lotnisku, gdy wsiadamy do samolotu, czasem w samolocie (gdy nikt nie każe wypiąć dziecka;)), przydała się idealnie podczas zwiedzania Taroko National Park, w którym wózek byłby absurdem (pomimo, że widziałam Tajwańczyków z wózkami;), przydaje się na spacerach. My w podróży lubimy baaaaardzo dużo chodzić. Nie uznajemy teorii, że dzieci nie dadzą rady, bo spacer nie boli. Maksa motywujemy na różne sposoby, dla Jagody mamy wózek, a gdy ma dość, wyciągam z wózka nosidło. Zwijam je i chowam do koszyka na dole albo wieszam na tyle wózka. Najważniejsze dla mnie, że zakłada się mega szybko, bo ja tu na nocnym targu – jedno dziecko gdzieś ucieka, na głowę deszcz pada, a Jagodę trzeba zapakować. Nawet w takich sytuacjach daje radę 🙂 Kocham i polecam! 🙂 Teraz jeszcze tylko muszę popracować nad noszeniem na plecach 🙂 PS. Jakiś czas temu koleżanka z jednych z moich studiów (dziennikarstwo) założyła fajne miejsce – można tam nie tylko kupić nosidło, ale też przymierzyć przed albo wypożyczyć. Sprawdźcie – może Wam się przyda 🙂 PS2. Post NIE POWSTAŁ we współpracy ani z Tulą, ani z ekomaluch, ani z 🙂 Chcę Wam tylko ułatwić życie ;))) Kiss, wpinam Jagodę w nosidło i lecimy na pociąg! Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki. Rozumiem Więcej