To, co z pewnością z tęsknotą się wiąże, to smutek i żal. To nie jest radosna emocja, choć też nie negatywna. Jak twierdzi prof. Bogdan Wojciszke, autor „Psychologii miłości”, po tęsknocie lub jej braku możemy poznać, czy dany mężczyzna lub kobieta to właśnie „ta osoba”. Wystarczy zauważyć, co czujemy, gdy znika nam
– „Jadłaś chociaż coś?”. „Nie, kochany, nie chciało mi się. Ale ty z pewnością jesteś głodny, zaraz ci coś przygotuję”. „Zaczekaj, nie zajmuj się tym teraz. Pojedziemy do mlecznej matki. Przed chwilą do mnie zadzwoniła i zaprosiła nas do siebie. Powiedziała, że już dawno nas nie widziała i tęskni za nami.
komicznie- no ok, moze i zgodzę się z tym, ale w takim razie, z męskiego punku widzenia-po co się odzywa i mówi że bedziemy w kontacie, ale mija 2 dni a on nawet esa nie niapisał więc o co
Wiem jak się czujesz, to strasznie, bo też nie wiedziałam czy do niego dzwonić czy nie. Przez parę dni do niego pisałam, on mi nie odpisywał, potem złapałam go w realu i się spytałam, czemu sie nie odzywa, to powiedział, że nie ma na razie czasu, i że potem się odezwie. Nie odezwał się. Minęły 3 mies. Nie miałam już z nim
Agresywnie odnosi się do kobiety, która wyrzeka się własnego dziecka, aby nie trafić do komory gazowej. Wulgarnie się do niej odzywa, uderza, a następnie brutalnie wrzuca samochód, razem z dzieckiem. Jego zachowanie spotyka się z aprobatą SS-mana. Podczas pracy pije alkohol. Prawdopodobnie pozwala mu zobojętnieć i nabrać odwagi.
Nie czuję się opuszczony. Kiedy jestem w terenie, są ludzie, którzy mnie popierają i chcą powrotu Samoobrony - mówił w "Faktach po Faktach" Andrzej Lepper. Lepper nie czuje się
Następnego wieczoru sytuacja się powtórzyła. Codziennie, gdy wracałem z pracy, on czekał na mnie w korytarzu. Chciał coś powiedzieć, ale się nie odzywał. Albo się bał, albo nie wiedział, jak zagaić, więc postanowił mnie pilnować, żebym nie poszedł do jego żony. Miałem starego w garści, ale nie chciałem tego wykorzystywać.
WPHUB. Warszawa. 21.06.2021 11:09. Tomasz Sekielski nie miał litości dla Andrzeja Dudy. "Niech już się pan nie odzywa". 508. Tomasz Sekielski w ostatnim wydaniu "Sekielski Sunday Night Live" poruszył temat pandemii koronawirusa. I kilka razy zakpił z prezydenta Andrzeja Dudy, który jego zdaniem powinien "przestać się odzywać, bo
Poświęciła dla mnie swoje życie. Nigdy nie powinnam w nią zwątpić. Jest najlepszą przyjaciółką, jaką kiedykolwiek miałam i nigdy jej się za to nie odpłacę. Myśli Fiołkowej Łapy o Iglastym Ogonie Iglasty Ogon (ang. Needletail) - dawny duch, włóczęga oraz uczennica Klanu Cienia. Obecnie przebywa w Klanie Gwiazdy. Iglasty Ogon to gładkowłosa, srebrzysto-szara kotka o
Przynajmniej Ona tak uważa ale część mężczyzn nie kiedy tego nie widzi i jak szaleni dobija się co tylko utwierdza tą dziewczynę w słuszności podjętej decyzji o ignorowaniu tego chłopaka. 4. Ona nie zadzwoni ani nie odezwie się, bo straciła zainteresowanie.
wyLEHG. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2009-02-15 22:10:23 papillon1990 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-15 Posty: 9 Temat: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....witam wszystkie kobitki na tym forum..smile mam maly problem bylam z chlopakiem w sumie 3 lata. ale tak po 1,5 roku rozstalismy sie na miesiac bo on tak chcial pow ze nie wie czy mnie kocha po czym spotkalimsy sie przypadkiem i on chcial wrocic wiec ja glupia zakochana sie zgodzilam. i tak sobie zylismy do 5 lutego kiedy on przyjechal i pow ze jestesmy ze soba 3 lata nie wie czy mnie kocha i nie wie czy jestem ta jedyna dziewczyna z ktora chce spedzic reszte zycia noo ii powiedzial ze chce przerwy. po czym dowieddzialam sie ze dla niego nie jest to przerwa tylko koniec zwiazku. pojechalam do niego wczoraj w walentynki gadalismy i stanelo na tym ze jestesmy przyjaciolmi ale nie wytrzymalam i pocalowalam go potem zadzoenilam do niego wieczorem i zaprosilam do kina zgodzil sie w kinie mnie przytulil i zlapal za reke ale jak wyszlismy z kina byl jakis taki obojetny mowil ze zle sie czuje poprosilam go wiec o to zebysmy jeszcze dzisiaj nie byli przyjaciolmi i zaczelismy sie calowac tyle ze on pow ze nie chce ze mna byc bo chce byc sam ale ze teskni i pow ze jak bedzie szukal drugiej polowki to na pewno zglosi sie do mnie na kolanach powiedzial tez ze nie chce miec dziewczyny co ja mam o tym wszystkim myslec?? bardzo go kocham i oddala bym wszystko zeby z nim byc (pow jeszcze ze umowimy sie jakos w tyg na basen do kina i kawe....) 2 Odpowiedź przez papillon1990 2009-02-15 22:12:12 papillon1990 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-15 Posty: 9 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....czuje sie jak głupek:( 3 Odpowiedź przez anuska 2009-02-15 22:25:16 anuska Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-11-07 Posty: 459 Wiek: 23 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni .... "nie chce ze mna byc bo chce byc sam ale ze teskni i pow ze jak bedzie szukal drugiej polowki to na pewno zglosi sie do mnie " no sorry co za koleś,jak to brzmi wogóle ,ze co że jak nikogo nie znajdzie no to ty mu sie przypomnisz? daj sobie z nim spokój,znajdziesz lepszego,ja sobie tez powinnam to powiedziec i dac sobie spokoj z moim facetem. Jesli on nie chce z toba byc, (a moze ma inna i nie chce ci powiedziec?) to nie masz co go błagac bo on juz zdecydował, musisz sie z tym pogodzic zobaczysz szybko zapomnisz tylko za czesto sie z nim nie spotykaj bo bedziesz cierpiała i bedzie ci trudniej. Ja miałam takie szczescie ze jak facet mnie zostawił to juz sie z nim nie widziałam ani razu (to było 4 miechy temu),jak sie nie widzi szybciej mozna zapomniec. .............................. 4 Odpowiedź przez paulla 2009-02-15 23:10:13 paulla Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-07-13 Posty: 300 Wiek: 22 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni .... Niestety, ale nie warto sobie nim zawracac głowe. Nie ma co na niego czekać. Gdyby mi chlopak powiedział ze jak bedzie chciał sie wiązać to wroci na kolanach to chyba bm go wyśmiała. Przecież masz prawo do szcześcia i własnego życia. Dlaczego miałabyś na niego czekać skoro on bezczelnie Cie olał. I nie powinnaś sie z nim spotykać, boza kazdym razem uczucie bedzie sie odnawiać na nowo. Ja jestem po rozstaniu z chłopakiem ponad miesiąc. Tesknie za nim, chciałabym go kiedyś chociazby przypadkiem spotkać na ulicy, ale wiem ze to by na dobre nie wyszło. Zaczełabym rozpamietywać, a powoli zaczełam oswajać sie z tą mysla ze juz nie jestesmy razem. 'Ze wszystkich życiowych tragedii miłość jest tą największą i tą najpiękniejszą.' 5 Odpowiedź przez papillon1990 2009-02-16 11:57:20 papillon1990 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-15 Posty: 9 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....tylko ze on nie kazal mi na siebie czekac powiedzial ze teraz chce byc sam nie chce miec zadnej dziewczyny nie chodzi mu o mnie ale o zadna inna ej powiedzcie mi co ja mam zrobic bo ja strasznie za nim tesknie mial sie odezwac i sie nie odezwal... myslicie ze mozna tak szybko zapomniec bylam z nim 3 lata:( 6 Odpowiedź przez Amelia* 2009-02-16 12:12:45 Amelia* Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-01-05 Posty: 1,262 Wiek: 21 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....trudno sie mowi,Jakos zapomnisz,dasz sobie mozesz byc na kazde jego 'zawolanie'.Raz chce byc z Toba,pozniej Cie jak sie Toba - a jak mu sie znudzi,to rzuca w NIE TRAKTUJE SIE KOBIETY,wiec naprawde kopnij go w d***. 7 Odpowiedź przez Aanita 2009-02-16 12:37:38 Aanita O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-01-29 Posty: 64 Wiek: 25 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni .... Nie znam człowieka który chce być potrzebuje najgorsze co nas może spotkać to proszenie się o uważasz że to poniżające?Wiem że to trudne,ale Twoje samopoczucie będzie lepsze gdy będziesz sama niż rozpaczliwie prosiła aby wtedy jeszcze bardziej odsunie Cię od żyć bez niego,pokaż przed nim oraz przed sobą że jesteś samodzielna,samowystarczalna i przy tym szczęśliwa."Kiedy kochasz mocno,puść to wróci jest Twoje,jeśli nie,nigdy tego nie było" 8 Odpowiedź przez papillon1990 2009-02-16 14:17:17 papillon1990 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-15 Posty: 9 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....macie jestem beznadziejna kocham go tak mocno i tak bardzo tesknie wiec nie wiem jak sobie z tym poradze. myslicie ze jesli przestane sie odzywac do niego on moze zalowac potem swojej decyzji? tzn tej ze mnie zostawil? 9 Odpowiedź przez Delicious 2009-02-16 18:08:34 Delicious 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-01-15 Posty: 6,439 Wiek: 24 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....Możliwe, że tak będzie. A żeby podnieść Cię bardziej na duchu powiem Ci, że ja miałam z moim chłopakiem taką sytuację. Sam zerwał, a po miesiącu zadzwonił i powiedział, że mu mnie brakuje i że prosi o spotkanie. Więc nie odzywaj się do niego, daj mu odpocząć i zatęsknić 10 Odpowiedź przez papillon1990 2009-02-16 19:40:28 papillon1990 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-15 Posty: 9 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....to faktycznie pocieszajace ale jakos nie wierze w to ze sie odezwie:/:( a ty jestes teraz ztym facetem? najchetniej to zamknela bym oczy i ich juz nie otworzyla ehhhhhhhhh:( 11 Odpowiedź przez Delicious 2009-02-16 20:09:41 Delicious 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-01-15 Posty: 6,439 Wiek: 24 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....Jestem. Za 16 dni będziemy mieli 2 lata. Bałam się trochę dać mu drugą szansę, bo jaką miałam gwarancję, że za kolejne kilka miesięcy znowu mi nie powie, że to jednak nie to i że nie kocha? Praktycznie żadna. Tylko jego słowo. Ale zaryzykowałam, bo kochałam. I teraz nie żałuje. Wiem, że gdybym nie dała mu szansy to wtedy bym żałowała. A tego miesiąca rozstania nawet nie liczymy, znaczy nie odejmujemy czy coś takiego. 12 Odpowiedź przez papillon1990 2009-02-16 20:20:23 papillon1990 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-15 Posty: 9 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....a on powiedzial ci ze dlaczego chce sie rozstac? jaki podal powod zerwania? ja tez mialam taka sytuacje z tym swoim chlopakiem najpierw on zerwal i tez na miesiac po miesiacu trez sie odezwal i zagwarantowal ze mnie kocha i ze juz nigdy mnie nie zostawi... no ale zrobil to drugi raz po roku i miesiacu dokladnie, 13 Odpowiedź przez Delicious 2009-02-16 21:30:39 Ostatnio edytowany przez Delicious (2009-02-16 21:32:04) Delicious 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-01-15 Posty: 6,439 Wiek: 24 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni .... Powiedział, że jednak to nie była miłość, tylko zauroczenie i że mu po porostu przeszło, że ja się zmieniłam i że chce żebyśmy się znowu tylko przyjaźnili, jak po miesiącu powiedział, że mu mnie brakuje, że to rozstanie to był największy błąd w jego życiu i że prosi o drugą szansę. A, że ja miękkie serducho mam, szczególnie dla niego, to dostał ją 14 Odpowiedź przez papillon1990 2009-02-16 22:31:49 papillon1990 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-15 Posty: 9 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....ja teraz zrobila bym tak samo:) wiesz co jest najgorsze ze bylismy w walentynki w kinie jako przyjaciele i on powiedzial ze sie odezwie a tego nie zrobil sam zaproponowal mi kolejne wyjscie do kina i basen ale sie nie odzywa wiec co ja mam o tym myslec?:/ 15 Odpowiedź przez slonko2123 2009-02-16 22:40:34 slonko2123 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-16 Posty: 81 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....nie odzywaj się do niego pierwsza. wiem, że to ciężko wytrzymać ale to tylko moim zdaniem pogarsza sytuacje. duże jest prawdopodobieństwo, że on się sam odezwie jak zatęskni...ale musisz się dobrze zastanowić czego właściwie ty sama chcesz...nie możesz pozwalać się na takie traktowanie, że on rozstaje się i wraca kiedy tylko chce..bo w ten sposób zachowuje się bardzo nie ładnie w stosunku do Ciebie 16 Odpowiedź przez papillon1990 2009-02-16 23:00:28 papillon1990 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-15 Posty: 9 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....wiem o tym zdaje sobie z tego sprawe ale ja naprawde bardzo go kocham i wrocilabym do niego gdyby tylko chcial . myslisz ze zateksni i bedzie zalowal? 17 Odpowiedź przez seba_29 2009-04-02 17:19:30 seba_29 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-04-02 Posty: 4 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....Witam to mój pierwszy post i mam nadzieję, nie ostatni Generalnie nie wierzę w to, że jest możliwy powrót dziewczyny, która rozstaje się z chłopakiem czy też na odwrót. W zasadzie teraz jestem też, na etapie czekania... aż wróci moja ukochana, ale nie wierzę, że tak będzie chociaż wiem, że nie jest zdecydowana... Wmawiam sobie, że ona nie wie co robi, że trzeba jej dać czasu, ale powiedzmy sobie szczerze: jeśli ktoś od kogoś odchodzi, mimo, że mówił że kochał to czy ta osoba naprawdę kochała? Co sprawia, że ta osoba odeszła? Co sprawia, że chce wrócić? Czemu czasem ludzie odchodzą od siebie a potem wracają? Nie umiem zrozumieć tego Pozdrawiam 18 Odpowiedź przez Yvette 2009-04-03 11:17:56 Yvette 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: Psychologia, edukacja Zarejestrowany: 2009-03-13 Posty: 2,915 Wiek: 29 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni .... "Strach przed bliskością będzie powodem prowokowania konfliktów ze współpartnerem, stawiania sztywnych granic między członkami rodziny, rozstań. Z kolei lęk przed osamotnieniem i porzuceniem nie pozwoli na zbyt długie pozostawanie poza jakimkolwiek związkiem uczuciowym, zmuszając do prób powrotu do poprzedniego partnera (który dawał choć minimalne poczucie bezpieczeństwa) lub poszukiwania nowego. Dopóki jednak wewnętrzny konflikt ?dążenie ? unikanie? nie zostanie uświadomiony i przepracowany, każdy nowy związek będzie kopią poprzedniego, polem walki wciąż istniejących tendencji do jednoczesnego dążenia do bliskości i prób zachowywania dystansu emocjonalnego." (Charaktery, Alicja Strzelecka "Rozstania i powroty, bilans zysków i strat")Nigdy nie pozwoliłam mężczyźnie tkwić w stanie "zawieszenia" pomiędzy związkiem a rozstaniem i nigdy nie stawiałam sprawy "Jeśli nie wiesz, czego chcesz, ja poczekam, aż się dowiesz, bądź do mnie wrócisz". Jak ognia unikam też cyklu rozstań i powrotów (byłam kiedyś w długim związku będącym właśnie takim pasmem). Dlaczego? Nie chcę czuć się jak zabawka, mam swoje uczucia i każde rozstanie ogromnie mnie boli. Wychodzę z założenia, że mężczyzna, który podchodzi do mnie przedmiotowo - "wezmę ją z półki, kiedy mnie najdzie ochota/nie znajdę lepszej zabawki i odłożę, gdy mi się znudzi" - po prostu nie umie zbudować trwałego związku, na którym mi nie twierdzę, że jeśli ludzie się rozstali, ale zrozumieli swój błąd i chcą walczyć o związek, to jest w tym coś złego. Ważne jest tylko, żeby nie wpaść w pułapkę wiecznego rozstawania się i powracania. I rzeczywiście wyciągnąć masz swoje serce, swoje uczucia. Nie pozwól się ranić. Bardzo często mamy w związkach dokładnie to, na co sobie pozwalamy i gdy nie mamy nic przeciwko czekaniu, aż ktoś oceni, czy aby na pewno chce z nami być, to czasami narażamy się na czekanie przez całe życie - zupełnie tak, jakby to tylko ON miał wybór. Uświadom sobie i jemu, że to, czy będziecie razem zależy również, a w obecnej sytuacji przede wszystkim od Ciebie. I jeżeli chce, żebyś brała go pod uwagę jako partnera, powinien się o to starać, powinien pracować na Twoje zaufanie. Niech zrozumie, że jesteś wolną, atrakcyjną kobietą, a on nie jest ostatnim mężczyzną na tej ziemi ... Mam serce w ogniu i niewiele mam w tym życiu czasu, by żałować czegoś...REGULAMIN Forum - przeczytaj 19 Odpowiedź przez Ania1701 2009-04-03 11:58:46 Ostatnio edytowany przez Ania1701 (2009-04-21 09:33:57) Ania1701 Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-03-26 Posty: 315 Wiek: 22 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni .... Rozumiem cię papillon1990 .. kilka miesiecy temu miałam tak samo rozstalam się z facetem jednak on szybko zdał sobie sprawe ze ja jestem ta jedyna i jednak nie umie zyc beze mnie i tylko mnie kocha ..( wrocilismy do siebie i jest zupełnie inaczej...czasem warto dac szanse .. ale nie mam pewnosci ze to sie nie potworzy...jestesmy ze soba juz ponad 4 lata Piękna kobieta podoba się oczom, dobra kobieta - sercu. Pierwsza jest klejnotem, druga - skarbem." 20 Odpowiedź przez robaczek6 2010-04-05 13:29:02 robaczek6 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-04-02 Posty: 12 Wiek: 24 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni .... Jeśli mogę zapytać to dlaczego się rozstaliście i na jak długo? Nie biegnij za nim, bo i tak go nie dogonisz, spraw żeby biegł za Tobą, a będzie Twój na zawsze. 21 Odpowiedź przez szirina 2010-04-05 14:41:54 szirina Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-11-30 Posty: 1,147 Wiek: 24 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni .... pies ogrodnika nie chce z tobą być ale jednak daje o sobie znać abyś o nim myślała i nie znalazła sobie innego bo wiadomo że głowie będziesz miała tylko jego. daj mu czas na tęsknienie, niech cierpi. a jeśli będzie wytrwały w swoich staraniach można dać mu jeszcze szansę o ile ty jeszcze będziesz tego chciała....... If you wanna be somebodyIf you wanna go somewhereYou better wake up ......... and pay attention !!!!!!!! Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Zimą samolot z południa dolatuje tu raz w tygodniu lub rzadziej. Latem tylko dwa statki dowożą zaopatrzenie na resztę roku. Kilkuset mieszkańców północnej Grenlandii żyje według zasad ustalonych przez naturę i przodków – wielkich łowców polujących na morsy i niedźwiedzie. Ilona Wiśniewska pojechała do Qaanaaq i Siorapaluk, najbardziej na północ wysuniętych osad Grenlandii. Nawiązanie relacji z Inughuitami, zwanymi też polarnymi Inuitami, wymagało wyczucia i czasu. Usłyszała: "Nie spiesz się. Ugotuj coś. My też chcemy wiedzieć, kim jesteś". Zaprosili ją do swojego życia. Uczestniczyła w polowaniach, była zapraszana do domów, przysłuchiwała się rozmowom, w których przeplatały się codzienność, katastrofa klimatyczna, historia i skomplikowane relacje z resztą świata. Tak powstał "Migot", niezwykły inuicki wielogłos, który w ciemnościach nocy polarnej wybrzmiewa szczególnie przejmująco. Qaanaaq zamieszkuje 619 osób Foto: The Washington Post / Getty Images Publikujemy fragment reporterskiej książki "Migot. Z krańca Grenlandii" Ilony Wiśniewskiej. Odkąd kilka dni temu dash-8 wylądował na ubitej ziemi, w nosie i pod paznokciami zalega szorstki pył. W środku dnia chłodne wrześniowe słońce kładzie się poświatą na potężnych górach lodowych, zastygającym morzu i zmarzniętej skórze. Niedawno jeszcze w ogóle nie zachodziło. Teraz rozciągnięte na wiele godzin wschody i zachody przerywa kilka godzin ciemności. To ona za niewiele ponad miesiąc będzie tu ustalać codzienność. Na bezdrzewiu najdłuższe cienie rzucają ludzie, uliczne latarnie i drewniane krzyże. W nowych miejscach chodzę na cmentarze i wysypiska śmieci. Jedne i drugie leżą zwykle na uboczu zdarzeń, ale wprowadzają w historie, które przy odrobinie szczęścia będzie można usłyszeć od żywych. W Qaanaaq nie ma asfaltowych dróg, do cmentarza wiedzie piaszczysta trasa, wzdłuż której stoją ławki z europalet, a groby ciągną się w kilkudziesięciu rzędach ogrodzonych kamieniami. Roztacza się stąd szeroki widok na północną część Morza Baffina, miasto i od lat niezamieszkaną wyspę Qeqertarsuaq (albo Qiqirtarraq). Wiatr pędzi z północy na południe, pokrywa wszystko burym nalotem i znika za wzgórzem, gdzie poluje się na wilki. Jest tak cicho, jak tylko potrafi być na obrzeżach mapy. Samotne czeczotki i pary kruków. Zimą zostaną tylko odbite od lodu rytmiczne nawoływania tych drugich. Wśród identycznych białych krzyży uwagę zwracają dwa nagrobki: kamienna pamiątkowa płyta i białe dziecięce łóżeczko wyłożone maskotkami. Na razie jeszcze nic mi nie mówią. Na razie stoję u Gerta. I dopiero z informacji na tabliczce dowiaduję się, że miał drugie imię. * Drugi tydzień w Qaanaaq zaczyna się od niesienia wanny. W tym najdalej na północ wysuniętym mieście Grenlandii wodę do domów dostarcza cysterna albo samemu obłupuje się i topi lód z brył leżących przy wejściach, więc wanna to głównie pojemnik na drobiazgi. Wody używa się tylko tyle, ile niezbędne. Albo jeszcze mniej. W mieście nie ma też kanalizacji. W ubikacjach do siedzisk z dziurą wkłada się czarne worki, które po kilkudniowym napełnianiu, zawiązane drutem, wynosi na zewnątrz, skąd traktor z przyczepą wywozi je na wysypisko. Wannę dźwigamy we dwoje, ale on prosił, by go wspominać jak najrzadziej, bo to historia nie o nim, lecz o jego przyjaciołach. Ledwo się znaliśmy, gdy zaproponował, bym poleciała z nim do Inughuitów – najbardziej północnych rdzennych ludzi na świecie. "Oni niedługo znikną – powiedział. – To ostatni moment, żeby poznać tę prastarą kulturę". Teraz sam jest już przyjacielem i niesie tam, gdzie ciężej. Inughuit to znaczy "wielcy ludzie", liczba pojedyncza Inughuaq. Mojego przyjaciela nazywają życzliwie Qa’dduna-Eskimo, więc przystał, by w tej opowieści być po prostu Kadduną, obcym odpornym na zimno, który je wszystko jak leci i potrafi się śmiać z samego siebie. Słowo pochodzi od zestawienia qa’ddu (brew) i naaq (brzuch), bo obcy tradycyjnie kojarzyli się z bujnym owłosieniem na twarzy i objętością w pasie. Kadduna bywa tu od ponad dekady i coraz sprawniej włada miejscowym dialektem zwanym avanersuarmiutut, inugguartut albo qaanaamitun. Tu, to znaczy w północnej części gminy Avanersuaq (równorzędna nazwa: Avannaata), na którą składają się cztery miejscowości: Qaanaaq (619 mieszkańców), Savissivik (72), Siorapaluk (41) i Qeqertat (26). Cała gmina liczy niecałe jedenaście tysięcy osób i zajmuje powierzchnię ponad pół miliona kilometrów kwadratowych. Jej ogrom widać nie tylko na mapie, ale też w rozkładzie lotów, bo Qaanaaq i stolicę gminy Ilulissat (z populacją sięgającą pięciu tysięcy) dzieli tysiąc kilometrów i samolot raz w tygodniu. Kadduna przyleciał z zamiarem przezimowania. Ja zjawiłam się z książką, której okładka przedstawia Gerta – chłopaka stąd. Napisałam ją dwa lata wcześniej po pobycie w domu dziecka na zachodzie Grenlandii, gdzie mieszkał. Pracowałam tam jako wolontariuszka, a on zazwyczaj omijał mnie wzrokiem. Robił to nawet wtedy, gdy z nudów fotografował pożyczonym ode mnie aparatem i sporo czasu spędzaliśmy razem, zrzucając zdjęcia na dysk. Chcę wierzyć, że wtedy się zaprzyjaźniliśmy. Że objawem sympatii były uniesione kciuki wysyłane na Messengerze przez prawie rok od mojego wyjazdu, zdjęcia z wycieczek, z pływania kajakiem albo te kilka ostatnich ujęć z początku 2018 r., przedstawiające pomarańczową łunę nad czarnym morzem i charakterystyczną górę w tle. Tę samą, którą widzę tu od kilku dni. Gert odwiedzał czasem matkę w Qaanaaq, spędzał tu wakacje i święta. Jeszcze w domu dziecka słyszałam, że bardzo tęskni za północą. Być może podczas tej ostatniej wizyty postanowił odebrać sobie życie. "Drogi Gercie, jesteś wspaniałym chłopakiem. Dziękuję za to, czego mnie nauczyłeś. Trudno się zgodzić z twoją decyzją, ale szanuję ją. Mam nadzieję kiedyś poznać kuzyna, którego nazwano Twoim imieniem, odpoczywaj…" – to w skrócie napisałam w odręcznym liście wysłanym do domu dziecka jeszcze tego samego dnia, kiedy zadzwonili. Potem wielokrotnie wgapiałam się w zdjęcie łuny, próbując w nim znaleźć zapowiedź. Wiele lat temu jeden z moich ulubionych autorów powiedział, że prawdziwy pisarz opisuje obsesje. Nie wiem, czy grenlandzki siedemnastolatek był obsesją, ale na pewno nieraz zadawałam sobie pytanie, czy można mu było pomóc. A jeśli, to czy mogłam się na coś wtedy przydać. Książka z Gertem na okładce kończyła się informacją o jego śmierci. Im dłużej jednak o tym myślałam, tym mniej mogłam uwierzyć w to, co napisałam. Wiedziałam, że w końcu trzeba będzie sprawdzić dwie rzeczy: za czym tak tęsknił i czy ktoś tęskni za nim. Propozycja wspólnej podróży z Kadduną była szczęśliwym zrządzeniem losu w tym całym nieszczęściu. Teraz chodzę z książką jak z listem żelaznym i nie opuszcza mnie wrażenie, że to tylko zbędny papier. Avanersuarmiutut nie ma oficjalnej wersji pisemnej, więc istotne rzeczy nadal przekazuje się ustnie. Śmierci w ciągu roku jest tu kilka i tamta sprzed dwóch lat już zaciera się w zbiorowej pamięci. Niedługo przed naszym przyjazdem umarła nastoletnia dziewczyna. Na cmentarzu leżały świeże plastikowe kwiaty, zdjęcie w foliowej koszulce jeszcze nie wypłowiało. Wanna też jest z plastiku. Widok na zatokę z wyspy Qeqertarsuaq Foto: DEA / M. SANTINI / Contributor / Getty Images Pomagamy w przeprowadzce Juaannie Platou – znajomej Kadduny, u której się zatrzymaliśmy. Przenieśliśmy już dwie kanapy, piętrowe łóżko, małą lodówkę, stół, krzesła i stosy miękkich pakunków. Pod nogami plączą się szczeniaki jedynej tu dozwolonej rasy grenlandzkiej. Kursujemy góra–dół. Z domu niebieskiego do położonego dwa rzędy niżej czerwonego. Nie ma wiatru, temperatura około zera. Oddycha się zimnym, pustynnym powietrzem. Na taras domu, który mijamy co jakiś czas, wychodzi na papierosa postawny mężczyzna o nietutejszych rysach twarzy. Gdy niesiemy poduchy od kanapy, rzuca "hi", przy krzesłach pyta, po co tu przyjechaliśmy, a podczas odpoczynku przy taszczeniu wanny zaprasza do siebie. Wraca z pracy codziennie koło czternastej i nigdzie się nie rusza. * […] – Dania wydaje cztery i pół miliarda koron rocznie [około 2,8 mld zł], żeby ten kraj mógł przetrwać. Ale Grenlandczycy nie rozumieją, jak funkcjonuje nowoczesne społeczeństwo – wyjaśnia nauczyciel. Takich jak on przez wieki kolonialnej zależności wysyłano na wyspę z poświęconym przez Kościół kagankiem oświaty, a później, kiedy w 1953 r. Grenlandia z kolonii stała się częścią Królestwa Danii, Grenlandczycy mieli już być tak nowocześni, jak Duńczycy. W latach sześćdziesiątych wysłano do Danii około tysiąca sześciuset dzieci w imię tworzenia nowego pokolenia oświeconych obywateli. Młodzi trafiali do rodzin zastępczych, wracali na Grenlandię po roku albo po kilku latach, niektórzy nie wrócili nigdy. Ilu ludzi, tyle historii. Są te o przyjaznych rodzinach, które stwarzały substytut domu i z którymi dorośli już Grenlandczycy utrzymywali kontakt przez lata. Są te o danizacji, która otwierała drzwi do lepszego świata i do edukacji na europejskim poziomie. Ale sporo też opowieści o utracie ojczystego języka, upokorzeniach i przemocy. O tym, że strach i poczucie niższości wplotły się w DNA. I że dawanie zawsze idzie w parze z odbieraniem. Ceną szybkiej modernizacji była centralizacja, z nią rosnące problemy społeczne przesiedlanych, bezrobocie, alkoholizm, nadużycia seksualne, a w efekcie duża liczba samobójstw. Od 1979 r. Grenlandia jest autonomicznym terytorium zależnym Danii i odtąd nie ustaje w dyskusjach o całkowitej niepodległości. Nie sposób znaleźć jedną narrację na temat tożsamości współczesnych Grenlandczyków. Jedni pewnie zgodzą się z grenlandzką poetką Katti Frederiksen, która w wierszu Jeg ma indromme [Muszę przyznać] pisze: Muszę przyznać, że mam coś do powiedzenia. Muszę przyznać, że urodziłam się w Grenlandii i mam duńskie obywatelstwo. Muszę przyznać, że jestem w stu procentach Inuitką i nie jem surowego mięsa. Muszę przyznać, że jestem Grenlandką i nigdy nie widziałam niedźwiedzia polarnego. Muszę przyznać, że wierzę zarówno w szamanów, jak i w Boga. Muszę przyznać, że myślę po grenlandzku i piszę po duńsku. Muszę przyznać, że nie przepadam za mówieniem po duńsku. Muszę przyznać, że kocham swój język. Ja i mój kraj rozmawiamy po grenlandzku. W jakim języku rozmawiasz z moim krajem? (Kanonisk selskabsleg i nordisk litteratur, red. Randi Benedikte Brodersen, Kobenhavn 2013, s. 235. Wiersz w przekładzie Agaty Lubowickiej. Drudzy być może podpiszą się pod słowami Niviaq Korneliussen, jednej z najważniejszych grenlandzkich pisarek młodego pokolenia: Doprowadza mnie do szaleństwa, że pochodzę z Grenlandii. Doprowadza mnie do szaleństwa mój grenlandzki wygląd i moje blizny. Doprowadza mnie do szaleństwa, że nie jestem Duńczykiem. Doprowadza mnie do szaleństwa, że jestem Grenlandczykiem. (Niviaq Korneliussen, Homo sapienne, przeł. Agata Lubowicka, Gdańsk 2021, s. 58, 59) A inni pewnie będą to widzieć zupełnie inaczej. – Oni nigdy nie będą cywilizowani – ocenia mój rozmówca. – Idź, zapytaj pierwszego lepszego, po co rano wstaje i idzie do pracy. Nie będzie wiedział. Może niektórzy potrafią postawić jakiś budynek, odebrać telefon, ale nie potrafią zarządzać. Muszą im w tym pomagać inni. Dlaczego zdecydowałem się uczyć kogoś, kto nic nie wie? Bo mogę się zrelaksować. – Jego głos przechodzi w uśmiechnięty szept. – Tych, co chcą, staram się uczyć najlepiej, jak potrafię, ale pozostałych mam gdzieś. I w ogóle mnie to nie przygnębia. Gotuję obiad, włączam telewizję i mówię sobie, że to był dobry dzień. A potem rozmawiamy z żoną o świetle, o odcieniach niebieskiego na lodzie. Żona wchodzi do domu, siada przy stole, ale poza krótkimi dopowiedzeniami nie odzywa się ani jednym dłuższym zdaniem. Potakuje albo patrzy w okno z widokiem na miasto, którego jej mąż tak nienawidzi. Pytam o przyszłość. – Przyszłość to luksus – odpowiada mężczyzna. – Również dla cywilizowanych ludzi, tyle że my o niej nie myślimy, bo zakładamy, że będzie częścią naszego życia. Kiedy ich tutaj pytam: "Co chcesz robić w życiu?", nie wiedzą. Nie myślą o przyszłości. A kiedy ta przyszłość do nich przyjdzie, będą mieli dzieci, na które dostaną pieniądze. Skończą jak ich rodzice. Tu się nic nie zmieniło przez ostatnie dwadzieścia pięć lat. Czasem jest nawet gorzej. Przysyłają psychologów, ci chwilę tu popracują, wyjeżdżają z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku i rzadko wracają. – A ty jak się tu czujesz? – pytam żonę, kiedy mąż wychodzi na papierosa. – Mam nadzieję, że będzie dobrze. Poczułam się lepiej, kiedy przypłynęły nasze rzeczy z Danii. Tam pod oknem stoi mój fotel, dużo robię na drutach. – Wasz dom jest bardzo europejski. – Jest normalny. – Znasz jakieś inne kobiety tutaj? – Nie. Mam kontakt tylko z mężem. Ten wraca do stołu i przejmuje odpowiedzi. – Przyjaźnicie się z kimś? – Nie. I nie zamierzamy. Szkoła zapewnia dość relacji towarzyskich. Przyjaciele? Nigdy. Z tymi kilkoma Duńczykami nie będziemy się przyjaźnić tylko dlatego, że są naszymi rodakami. Chodzimy do nich, jeśli potrzebujemy, żeby coś zostało dobrze zrobione. Tu wszystko zależy od nastawienia. Ja wybrałem bycie szczęśliwym. A do szczęścia potrzebuję mojej żony, nikotyny i tego widoku. – Wskazuje na okno i zawieszone nad morzem łańcuchy gór lodowych. Nie widać wyraźnie, bo szybę pokrywa lepka sadza zawodowego wypalenia, której mimo kilku prób nie udaje się zetrzeć dłonią. Przez wiele dni nie będzie jej też można zmyć ze skóry ani tym bardziej wyrzucić z głowy. Reporterska książka Ilony Wiśniewskiej "Migot" Foto: Wydawnictwo Czarne